O Tesco, o marketingu, o ambitnych stażystach i młodych marketerach i marketingowcach. O umiejętności bycia liderem, bez bycia z przodu
Dlaczego działy tylnego fotela?
Historia 1:
Mam kolegę z dawnych lat, który pracuje nad naprawdę fajnymi rzeczami w centrali Tesco, choć ostatnio widzimy się rzadko, to zawsze są to bardzo inspirujące spotkania.
Zapytał mnie kiedyś czym ja się właściwie zajmuję. Gdy mówiłem trochę o wewnętrznej komunikacji, powiedział, że mają taki dział u siebie. Nie pracowałem w tak dużej korporacji, więc zacząłem dopytywać, czy wie czym się ten dział zajmuje, czy może mi coś powiedzieć, chciałem się zainspirować tym co robią inni. Usłyszałem mniej więcej to:
Wiesz… Takie coś robią, że jak ostatnio zepsuła się winda to wywiesili kartkę, że chodzenie schodami spala kalorie co jest zdrowsze niż winda. Taki rozumiesz. Żarcik.
WHAT?! Co robi dział komunikacji w dużej sieci?!
Ustalam fakty: Pokazują pozostałym pracownikom, że dział komunikacji ma czas na pierdoły, na zajmowanie się głupotami niegenerującymi zysku.
Ironizuję: To po prostu świetna strategia, gdy wokół nich, cały biurowiec wypełniony jest osobami odpowiedzialnymi za sprzedaż i zakupy, tymi, którzy rozliczani są z wzrostów i spadków. Jasne, niech wszyscy w firmie wiedzą, że jest przynajmniej jeden dział, który marnuje kasę jaką wypracują.
Wnioskuję: Nie znam się na realiach korporacji, ale zdaje mi się, że również tam działy komunikacji mają dbać o to, by inni pracownicy wiedzieli, że ich firma podejmuje dobre decyzje. Mają dbać o dobry wizerunek marki, ale też Tesco jako pracodawcy. Mają pomagać pracownikom być dumnymi z firmy, w której pracują.
Historia 2
W jednej z firm produkcyjnych, w której brałem udział we wprowadzaniu na rynek nowej linii produktów, szef zebrał handlowców, marketerów i technologów odpowiedzialnych za produkcję.
Postawił przed nami efekty pracy i poprosił o szczerą opinię co sądzimy.
Byłem wtedy świeżakiem, pewnym swoich umiejętności, nieopierzonym wielbicielem własnego CV i wielkiego zasobu słów. Zacząłem więc mówić co sądzę, a pewnie nie było to takie głupie, bo potem wszyscy się zgadzali. Tylko czy o to chodziło szefowi? Tylko czy zgadzali się, bo tak myśleli, czy dla świętego spokoju?
Ustalam fakty: Zebranie tylu osób miało na celu wyciągnięcie jak największej ilości opinii. Zrobienie burzy mózgów, dopięcie produktu na ostatni guzik, zrobienie go najlepiej jak w tym momencie firma umie.
Ironizuję: To właśnie po to szef ściągał trzy piony na spotkanie żeby wypowiedział się jeden młody ambitny chłopaczek, który okrągłymi zdaniami opisał produkt.
Tym samym zupełnie speszyłem całe grono, które prawdopodobnie miało swoje przemyślenia, ale wiedziało, że już ich nie opisze równie kwieciście, więc dało sobie spokój.
Zresztą produkt nie odniósł sukcesu, pewnie należało dać się wypowiedzieć handlowcom oraz zderzyć ze sobą marzenia marketingu.
Wnioskuję: Komunikacja, marketing i PR zasadniczo przyciągają ludzi o zdolnościach mówienia, pisania, lub nawet lania wody. To osoby w ciągłym galopie to konie wyścigowe, niechętnie ciągnące pociąg, ale zdolne od bardzo błyskotliwych recenzji i spostrzeżeń. To osoby, którym bardzo łatwo jest przegadać innych, nawet wtedy, gdy mają słabsze argumenty niż ci, którzy wolą milczeć.
Podsumowanie.
Koniom wyścigowym trzeba ściągać lejce. To mocno prawdopodobne, że wygadany marketing i komunikacja zagadają resztę, ale w ten sposób będziesz słyszeć tylko jedną stronę. Naucz swoich marketerów, że są działem tylnego fotela, nie wolno im brylować i rosnąć na gwiazdy firmy. To nie każdemu może pasować, pracując w firmie, której produktem nie jest marketing, prawdopodobnie nie przyjdzie im przyjmować nagród branży reklamowej. Uświadom im to, a szybciej znajdą dla siebie drogę. Albo rozsmakują się w pracy w przedsiębiorstwie, albo znajdą wymarzoną agencję reklamową z którą być może sięgną po Effie.
Dodatkowo jeśli masz pecha i młody marketer jest ambitny, ale nieprzebojowy to też zgasi jakiekolwiek inicjatywy oddolne, ale będzie to wyglądać tak:
(dobra trochę mi wstyd, że nazwałem pana Stanisława Tyma nieprzebojowym 😛 )
Działy marketingu muszą uważać na to, by nie być za bardzo z przodu i na świeczniku. W ten sposób onieśmielają innych pracowników, w ten sposób roszczą sobie prawo do najlepszych pomysłów, zamykają zupełnie oddolną drogę komunikacji.
Zatem jeśli masz w swojej firmie dział marketingu, komunikacji, PR to dbaj by za bardzo nie topił się w swojej świetności 😉 Zadbaj o to żeby był działem tylnego fotela, spokojnie sterował i słuchał, nie marnował czasu na brylowanie. No chyba, że trzeba jechać do telewizji 😛
P.S. Ciekawe czy Tesco używa jakiegoś monitoringu typu Brand24 ?
Na zdjęciu jest Kino Sokół w Rymanowie. Źródło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kino#mediaviewer/File:Ryman%C3%B3w,_Kino_Sok%C3%B3%C5%82_wn%C4%99trze.jpg na podstawie licencji CC