Tygodnik Polityka pokazała mi moja Żonna Katarzynna. Dawno temu, bo minęło prawie 10 lat.
To, że przestałem śledzić ich profile społecznościowe, jest zupełnie niezależne od jakości materiału jaki publikują w swojej wersji papierowej. Nie wiem i nie rozumiem skąd taka strategia w social media, ale dziś, gdy wróciłem z Social Media Convent w Gdańsku, zdecydowałem się, że przestaję dawać tygodnikowi Polityka kredyt zaufania. Zawiedli mnie.
1. Polaryzujące, niskie jakościowo treści.
Najgorsza rzecz jaką robią to publikowanie polaryzujących treści, które w ogóle nie trzymają poziomu artykułów z wydania papierowego. Grunt, żeby ludzie wyzywali się od idiotów, grunt żeby lała się krew.
Po raz pierwszy widzę markę, która komunikacją w Social Media, zupełnie przeczy swoim wartościom. W przypadku Polityki wygląda to mniej więcej tak:
„social media to coś zupełnie innego, wydanie papierowe będzie tygodnikiem opinii, a kanały społecznościowe będą brukowcem. Nieważne, że pod tą samą marką – ludzie się nie skapują”.
Nie wiem czy oni w tej Polityce przeczytali książkę Barbary Stawarz z Content King na opak? Owszem, treściami trzeba uwodzić, ale nie chodzi tu o wrzucenie zdjęcia tyłka z dopiskiem :”cztery litery” i „nowy kanon piękna”?
Ludzie kochani, takiego DNA nie powstydziłby się fakt czy natemat, ale Polityka? SMU-TEK!
Poniżej więcej przykładów.
2. Brak rozmowy, tylko przemawianie.
Niebranie udziału w dyskusji, którą się rozpoczęło. To coś co nie mieści mi się głowie, tym bardziej, że wróciłem właśnie z Social Media Convent (polecam i kocham: strona tu).
Całe dwa dni słuchałem jakie strategie komunikacyjne w mediach społecznościowych mają marketerzy różnych marek. Bywało różnie, czasem się zgadzałem, czasami w ogóle. Ale nikt, przez całe dwa dni, nie powiedział nic co korespondowałoby ze strategią Polityki, a brzmi ona mniej więcej tak: „Rzućmy na żer jakiś tekst i zmykamy: to nie nasze zoo i nie nasze małpy!”.
Ani razu nie widziałem żeby Polityka napisała cokolwiek w komentarzach, wygląda mi na to, że wstydzą się tego badziewia jakie wrzucają.
Zobacz przykład: https://www.facebook.com/TygodnikPolityka/posts/10152816678498946
3. Odgrzewanie najbardziej „nośnych” treści.
Czaisz? Tygodnik jaki ma dziesiątki dziennikarzy, wrzuca na swoje profile w Social Media te same artykuły. Np tak co kwartał albo dwa. A co „poniosło się”, było 500 lajków i komentarzy to jeszcze raz, a co! Nie ogarniam tego i mówię stop takiemu dziennikarstwu.
I wiecie co? Najgorsze jest to, że z całej internetowej komunikacji tygodnika opinii pt. Polityka, żal mi będzie jedynie rysunków Andrzeja Mleczko i Henryka Sawki…
Aleksandra Żelazińska
27 kwietnia, 2015 — 11:23 am
Dzień dobry. Pozwoli Pan, że zabiorę głos w imieniu redakcji internetowej Tygodnika POLITYKA. Przede wszystkim dziękuję, że zechciał się Pan przyjrzeć naszej stronie Facebookowej – to cenne, zwłaszcza że krytyczne, spojrzenie. Jeśli chodzi o treści, które publikujemy, to stanowią odzwierciedlenie różnorodności, które prezentujemy również na łamach drukowanej wersji tygodnika (przytacza Pan zresztą przykłady tekstów papierowych). Publikujemy treści poważne, polityczne, odnoszące się do spraw krajowych i zagranicznych, ale też takie, które należą pewnie do sfery popkultury – nie dlatego, że są szczególnie nośne, ale dlatego, że z jakichś powodów o nich głośno. Chodzi o odnotowanie fenomenu, zjawisk, nie zaś o bezrefleksyjne prowokowanie polskiej (choćby tylko wirtualnej) opinii publicznej. I owszem, rzadko wdajemy się w dyskusje pod postami, zwykle namawiamy do wymiany spostrzeżeń – użytkownicy mogą nam natomiast przesyłać wiadomości prywatne (na które odpowiadamy) albo kontaktować się mailowo. Dziękuję za uwagi, baczniej przyjrzymy się naszej stronie i wyciągniemy wnioski. Serdecznie pozdrawiam, Aleksandra Żelazińska (POLITYKA).
Michal Kowalik
29 maja, 2015 — 8:03 am
To miło,że Pani odpowiedziała, niemniej bez zmian będziecie tracić stałych czytelników, tak samo wieloletnich jak ja.
Balbina
20 kwietnia, 2015 — 6:44 pm
Ja przestałam czytać Politykę jakieś 3 lata temu. Chodzi o GMO: to co publikują jest ordynarną propagandą na zamowienie pewnych srodowisk zainteresowanych zyskami z tej branzy. Normalna gazeta publikuje opinie za i przeciw – np. GW już wypada tu lepiej, bo pomimo oficjalnie trzymanej linii, tez propagandowej, czasem publikują opinie przeciwstawne. Czyli przyanjmniej dopuszczaja na lamy, że sa powazni ludzie, ktorzy myslainaczej. Ale nie Polityka. Artykuky Rotkiewicza to manipulacja, nie mam w ogole ochoty ich czytac przez to ze zatrudniaja takich pseudodziennikarzy. Kiedy autorowi brak odpowiedzi na wazne pytania i powazne watpliowsci prorokow GMO, to pisze artykul oczerniajacy i dyskredytujący osoby o przeciuwnych poglądach. Ohydna praktyka. Dopoki nie zmieni sie ten chyba komunistyczny ? uklad, nie bede brak tego do reki. Jakies minimum uczciwosci i rzetelnosci dziennikarskiej. Ale mozna to ocenic dopiero, kiedy znamy sie na czyms o czym pisza.
Szymon Słowik
20 kwietnia, 2015 — 6:28 am
Niestety, wersja internetowa / socialmediowa uległa tabloidyzacji, natomiast papierowa uległa upartyjnieniu. Czytałem Politykę od czasów liceum. Parę lat temu przestałem, bo nie byłem w stanie przełknąć monotonii pewnych tematów i podejścia niektórych redaktorów.
Michal Kowalik
20 kwietnia, 2015 — 7:02 am
Też u siebie zauważyłem, że w tygodniku Polityka, najczęściej pomijałem artykuły stricte polityczne 😛 Ale odkąd czytamy Politykę na czytniku już mnie to tak nie boli, bo chociaż papieru nie szkoda 😛
Paweł
20 kwietnia, 2015 — 5:14 am
Podstawowa sprawa – Polityka nie jest gazetą…
Michal Kowalik
20 kwietnia, 2015 — 7:00 am
heh, dzięki za uwagę. Choć przypomniała mi ona, nie wiem czemu, ten dialog:
https://youtu.be/uFtJJIf0zwA?t=1m15s
peace!
szarri
20 kwietnia, 2015 — 5:04 am
Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to zwiększanie w ten sposób zasięgu. Wiadomo, że tyłek Kim Kardashian kliknie się o wiele lepiej niż link do ich przeciętnego artykułu; Buniowi jest najzupełniej wszystko jedno, czy treść ma wysoką jakość z punktu widzenia odbiorcy („skoro się klika, to pewnie ma”), a fanpage będzie traktowany łaskawiej jako ogół, jeśli co jakiś czas dostanie gruby zastrzyk komentarzy. To się chyba sprawdza, bo jako fanka widzę na feedzie większość ich postów, choć sama rzadko wchodzę w interakcję. Pytanie tylko, czy marka nie zyskałaby finalnie bardziej, gdyby po prostu wsparła swoje przeciętne treści gotówką… Brak udziału we własnych gównoburzach to inna sprawa.
Michal Kowalik
20 kwietnia, 2015 — 7:14 am
Przeanalizowałem to i na pierwszy rzut oka widać, że zaangażowanie przynosi im publikowanie treści wysokich jakościowo. Nie mam wprawdzie podglądu na zasięgi, ale jeśli oni mierzą jakość swojej komunikacji zasięgami, a nie zaangażowaniem to naprawdę szkoda gadać.
Info o felietonie Tyma: prawie 400 lajków, wywiad z Cichociemnym: ponad 700 (i 150 share!) artykuł o powstaniu w Getcie Warszawskim: ponad 400. I teraz uwaga: super-nośny-temat-o-tyłku-a-wiec-seks-śmierć-skandal: całe 297 lajków i raptem 34 share’ów. Za to pełno głosów sprzeciwu w komentarzach.
Przy takich liczbach i reakcji ludzi, nie uwierzę w żadną strategię biznesową 😉 Ktoś im robi bardzo złą robotę.
Nie tylko o gównoburze chodzi, oni po prostu z założenia nie wchodzą w interakcję, nie mogę uwierzyć, że rozumieją SM.
szarri
20 kwietnia, 2015 — 8:54 am
Okej, przyznam, że nie weszłam na ich fanpage przed napisaniem komentarza i gdybałam w ciemno. W takim razie – ktokolwiek zajmuje się ich profilem, powinien przemyśleć swoje zachowanie. Klęcząc na grochu.
Odzyskałam przy okazji wiarę w społeczeństwo 😉
Michal Kowalik
20 kwietnia, 2015 — 9:24 am
Klęczenie na grochu powinno załatwić sprawę 😉
BTW jestem bardzo ciekaw, czy outsource’ują obsługę SM, czy robią to sami.
Luiza
19 kwietnia, 2015 — 8:02 pm
Dokładnie tak samo kiepsko wygląda profil Facebookowy Newsweeka. Treści czasami sensacyjne, na siłę kontrowersyjne, lub, o zgrozo, właściwe dla pism kobiecych klasy D. Może to jakiś trend wśród dobrych tygodników publicystycznych, by media społecznościowe traktować po macoszemu?
Michal Kowalik
19 kwietnia, 2015 — 9:12 pm
Nie wiem czemu oni to tak robią, może mają jakieś badania SM, o których nie wiem, a które mówią, że użytkownik w mediach społecznościowych wymaga nieangażujących treści. Wszystko co ja czytałem na ten temat mówi zgoła inaczej…
mruk
19 kwietnia, 2015 — 7:38 pm
Niebranie razem.
Michal Kowalik
19 kwietnia, 2015 — 9:11 pm
Dziękuję 😉
Sandra
19 kwietnia, 2015 — 5:19 pm
bardzo fajnie, ze poruszyłeś temat. Coraz cześciej widzę, ze ludziom obserwującym Politykę w SM to się nie podoba. Bez trudu orientują się, że niektóre treści są powielane. A brak dyskusji to najłatwiejsze co można zrobic „wyjście z imprezy na ktora się zapraszało”. To brak szacunku do czytelnika…
Michal Kowalik
19 kwietnia, 2015 — 5:59 pm
Jest dokładnie tak jak mówisz, bardzo mocno odczuwam ten brak szacunku. Dzisiejsza reakcja ludzi potwierdza naszą obserwację: coraz więcej osób ma dość takiego dualizmu Polityki. Lisków chytrusków zasięgu w SM i dziennikarzy w wersji papierowej.
Michal Kowalik
1 czerwca, 2015 — 5:21 pm
Byłem pierwszy 😛