Czym jest rytuał i co ma do tego strategia marki? Jeśli ani razu nie bawiłeś się w Indian, to nie czytaj dalej. Jak Oreo, Kominiarze, fast sex, fast car i fast food mają się do produktów? Rytuał wykorzystywany w służbie marki to wdzięczny teoretycznie temat. Rzadko jednak widzę umiejętne wdrożenie do praktyki. Ok. O co chodzi w teorii? Chodzi o to żeby połączyć Twój konkretny produkt, albo markę z konkretną czynnością i w ten sposób silniej związać z nim klienta. Dobra cwaniaczku, a w praktyce? Przykłady: Oldschool: Danone w swojej Fantazji ma dwa pojemniczki, duży z jogurtem i mały: ze słodkimi dodatkami. W reklamach pokazują, że należy przełamać mały pojemnik z głośnym kliknięciem, aby zawartości się połączyły. Teoretycznie można je przełożyć łyżeczką i efekt będzie ten sam, ale nie o to chodzi. Jak je przerzucisz z głośnym kliknięciem to wpadniesz po uszy w morze szczęśliwości: dietetyczny jogurt i małą nutkę grzechu w postaci jakiś tam słodkich pierdółek wysypanych z małego pojemniczka. Newschool: Oreo. Przekręcasz i to jakoś konkretnie. Nie waż się, ignorancie jeden, zrobić tego inaczej niż czterolatek w reklamie. Potem moczysz w mleku i… O ja! Jak wspaniale zwykła, słodka markiza staje się wrotami do lepszego świata, które otworzyć możesz tylko Ty Alladynie, bo znasz zaklęcie otwierające. Teraz Ty się zastanów chwilę jakie jeszcze znasz przykłady? Jeszcze chwilę.. Momencik. I już. Ile przykładów przyszło Ci do głowy? Nie martw się jeśli zero, albo jeszcze słabsze niż moje dwa (myślałem nad nimi znacznie dłużej niż Ty). No to po co piszę o rytuale skoro jego przykłady są czerstwe? Czy to nie znaczy, że sam rytuał jest kiepskim pomysłem na komunikat? Nie. On jest trudny i dlatego kiepsko realizowany. Ciężko o dobre przykłady, bo w świecie kultury instant ( Fast Sex, Fast Car, Fast Food ) nie lubimy trudnych rzeczy. Lubimy rozwiązania szybkie, skuteczne i możliwe do łatwego multiplikowania. A rytuał marketingowy wymaga intensywnego przemyślenia strategii i tego co może być najtrudniejsze: konsekwentnego realizowania nawet, gdy kończymy kampanie i zaczynamy nowe. Zatem czy da się to zrobić dobrze? TAK Dowodem jest każdy Kominiarz. Z jednej strony: przychodzi na coroczne kontrole. Jedna z nich skończyła się u mnie wycinaniem dodatkowych otworów w drzwiach łazienki , bo te co były okazały się za małe. Wyszło na to, że mieszkanie z piecem dwu funkcyjnym musi mieć przeciąg jak na Fizt Royu albo Cerro Torre. Jakoś super miło tego nie wspominam, a mimo wszystko, gdy widzę kominiarza to myślę o nim bardzo dobrze. Dlaczego? No to jasne! Przecież kominiarz przynosi szczęście! Wystarczy się tylko chwycić za guzik… I to jest właśnie doskonały rytuał. Nikt specjalnie nie skupia się nad tym, czym/kim właściwie jest ten kominiarz. Powiązano jego wyimaginowaną cechę (przynosi szczęście) z prostym rytuałem i mamy silną, pozytywnie postrzeganą markę na lata. Wiadomo, że nikt tego przynoszenia szczęścia nie traktuje poważnie, a jednak… Kominiarze są spoko. Zatem zastanów się porządnie, czy Twój produkt nie ma przypadkiem potencjału na taki mały rytuał? Spróbuj połączyć to prostym równaniem: Rytuał + pozytywne skojarzenie z jego wykonaniem = miłość do marki lub produktu Założę się, że zaskoczył Ci w głowie trybik, który raz wprowadzony w ruch, zawsze będzie intensywnie piłował, gdy zobaczysz reklamę Oreo-Sreo 🙂 Jeszcze jedno, podaj mi proszę przykłady rytuałów jakie znasz. Nawet jeśli są proste (te powiązane z używkami są częste) to na pewno postrzegasz je inaczej niż ja. Opisz to w komentarzu. Na koniec masz jeszcze fotkę kominiarza, oby Ci się wiodło! kominiarz